Dziś przedstawię Wam moje ostatnie kosmetyczne odkrycie z Bielendy, balsam do ust o smaku zmysłowej wiśni:
Czytałam o nim kilka recenzji, aż w końcu sama postanowiłam go przetestować. Pielęgnacja ust jest dla mnie tak samo ważna jak i skóry dłoni, szczególnie przy mojej pracy, kiedy to rozmawiam przez 7 godzin dziennie, piję dużo wody, usta bardzo szybko się wysuszają i często muszę je smarować, dzięki temu wykończyłam już prawie wszystkie swoje zapasy mazideł do ust, a była ich cała masa ;)
Kiedy udałam się do drogerii, nie dało się nie zauważyć balsamów i masełek do ust od Bielendy, dzięki swoim opakowaniom wyróżniają się one na tle innych kosmetyków tego typu. Wyglądają one bardzo ładnie i od razu wpadają w oko. Chociaż osobiście nie lubię wiśniowego smaku i koloru, zdecydowałam się, że na pierwszy ogień pójdzie właśnie balsam wiśniowy, chyba przekonała mnie ta wisienka układająca się w kształt serca. Myślę jednak, że pozostałe balsamy i masła też u mnie wylądują i to niebawem.
Co do samego balsamu, niewątpliwie dużym plusem jest dość długa tubka, która jest bardzo wygodna, nie przepadam za balsamami i błyszczykami w krótkich tubkach, gdyż używanie ich jest trochę uciążliwe, a ta długość bardzo mi odpowiada. Dozowanie balsamu również na plus, z tubki wydobywa się taka ilość produktu jaka mi odpowiada nie mniej, nie więcej, nie muszę się martwić jak przypadku niektórych błyszczyków, o to, że produkt wyleje mi się z nakrętki.
Co do nawilżania ust, balsam nie powala trwałością nawilżenia, ale na jakiś czas starcza, osobiście bardzo często smaruje swoje usta więc mi to zupełnie nie przeszkadza. Co jakiś czas sięgam po balsam i ponownie nakładam go na usta z wielką przyjemnością. Po aplikacji usta są lekko tłuste, ja to lubię, oraz delikatnie nabierają koloru czerwonego, balsam wiśniowy nadaje delikatny czerwony kolor, niezbyt nachalny - kolejny plus ;-)
Czytając opinię o tym produkcie, znalazłam i te negatywne i pozytywne, różnią się one od siebie znacznie, jeśli same nie macie zdania, polecam, abyście nabyły ten balsam i same go wypróbowały, jeśli szukacie czegoś fajnego, ciekawego i nie macie co do niego zbyt wielu wymagań, na pewno się Wam spodoba. Dostępny jest na pewno w drogerii Rossmann, ja swój kupiłam w cenie 5,50 zł, uważam, że nie jest to ogromna kwota jak na balsam ;-)
Na pewno jeszcze wypróbuję wersję malinową oraz brzoskwiniową, nie zrezygnuję także z zakupu maseł (choć tych staram się już nie kupować), jednak balsam zachęcił mnie do przetestowania ich ;-)
Co Wy na to :) ?!
Za taką cenę warto go wypróbować :)
OdpowiedzUsuńdokładnie to samo sobie pomyślałam :)
Usuńchyba masełko tez wyszło z tej serii...;)
OdpowiedzUsuńnawet 3 ;) takie same smaki!:)
Usuńchyba masełko też wyszło z tej serii ;) pooozdrawiam! ;*
OdpowiedzUsuńdokładnie tak, mam tubkę i masełko:)
UsuńJa jutro zapewne nabędę masełko również;)
UsuńNawet nie wiedziałam, że Bielenda ma w swojej ofercie takie balsamy ;)
OdpowiedzUsuńmam malinową wersję, cudowny
OdpowiedzUsuńmnie malinka kusi :)
OdpowiedzUsuńmnie też;)))
UsuńLubię kosmetyki Bielendy :) Mnie by ta wiśnia skusiła, bo uwielbiam wiśnie pod każdą postacią :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze.
OdpowiedzUsuńJakoś nie ufam wszystkim balsamom w tubeczkach.
OdpowiedzUsuńapetycznie wygląda
OdpowiedzUsuńNie lubię balsamów w takich tubkach.
OdpowiedzUsuńmam wersję brzoskwiniową balsamu i jestem z niego zadowolona :)
OdpowiedzUsuńTeraz planuję zakup brzoskwiniowego balsamu, mam nadzieję, że się nie zawiodę;-)
Usuńz checia kupilabym takie cudenko:))))
OdpowiedzUsuńwygląda apetycznie, chociaż mi nie służą błyszczyki :(
OdpowiedzUsuń