Sylveco - żaden inny kosmetyk nie wzbudził we mnie tyle emocji co ten płyn lipowy, od radości po złość .. a dlaczego? Już mówię! Kiedy na blogach zaczęły się pojawiać recenzje micela byłam bardzo ciekawa jaki on jest naprawdę, coraz więcej pozytywnych opinii i sama się zaczęłam na niego nakręcać - no bo jak nie chcieć czegoś co jest prawie idealne! Cierpliwie czekałam dalej, nadal czytałam wpisy i byłam coraz bardziej zachwycona .. potem nadszedł ten dzień, kiedy otrzymałam go w prezencie i moja radość sięgnęła zenitu (w końcu go sprawdzę !! w końcu mam go i ja). Wracałam do domu z płynem i tylko z myślą kiedy go sprawdzę ... czekałam, czekałam aż w końcu nadszedł moment kiedy mogłam wypróbować go na sobie ... i w tym momencie czekała na mnie niemiła niespodzianka! Sylveco po pierwszym użyciu nie spełnił u mnie swojej funkcji, owszem wyglądał i pachniał przyjemnie, ale w ogóle nie poradził sobie z moim makijażem (a nie używam kosmetyków wodoodpornych) byłam załamana! Dziwne było to, że w żadnych wpisie nie zauważyłam, aby płyn nie radził sobie z makijażem .. a u mnie?! Kilka dni się z nim męczyłam, ale nie chciałam się go pozbywać, chciałam dać mu szansę! Dałam! Obrałam inną taktykę demakijażu, skupiłam się na nawilżeniu i o dziwo! zaczął działać ... i wiecie co? działa i to rewelacyjnie! Taka to historia!

Sylveco -
lipowy płyn micelarny. Skutecznie
usuwa makijaż,
łagodzi podrażnienia,
wygładza i zapobiega wysuszaniu skóry,
ziołowa pielęgnacja - lipa szerokolistna, aloes zwyczajny i proteiny owsa - wszystko wygląda
idealnie!! :) Opis ten podbił moje
serce i to był główny powód dla którego wybrałam Sylveco na swój następny micel. Mam skórę suchą i wrażliwą, wiec szukam ukojenia.
Od początku. Bardzo podoba mi się butelka i szata graficzna, nieliczny z miceli zamknięty w smukłej, ciemnej butelce, jeśli ktoś lubi widzieć ile płynu jeszcze zostało w butelce wystarczy spojrzeć pod światło. Ciemna butelka jest naprawdę bardzo ładna i etykieta się z nią fajnie komponuje (tak jesiennie?!) Na etykiecie krótki opis i rysunek, z tyłu opis głównych składników i opis działania - wszystko po polsku, wszystko dla nas - rewelacja.
Płyn ma kolor jasnej żółci - coś innego, ale nie przeszkadza mi, konsystencja typowa dla tego typu produktów, i zapach - lekki, ziołowy. Przyznam szczerze, że na początku się go trochę przestraszyłam, ale z czasem zaczął mi się coraz bardziej podobać, teraz podoba mi się na tyle, że czasami zdarza mi się go po prostu wąchać dla czystej przyjemności.
Dozowanie poprzez korek - nie duży, nie zdarzyło mi się jeszcze przelanie produktu - więc plus. Co do demakijażu tak jak pisałam, na początku było ciężko a potem coraz lepiej, i teraz po dłuższym używaniu nie mam problemu z usunięciem makijażu, jestem zadowolona z efektu jaki mi daje.
Oprócz skutecznego usunięcia makijażu, zauważyłam też bardzo przyjemne odświeżenie skóry, łagodzenie podrażnień. Mam skórę bardzo wrażliwą i przy niektórych micelach, po użyciu skóra mnie szczypała, była czerwona i ściągnięta. Tego tutaj nie ma!!! To dla mnie największa zaleta, moja skóra pokochała ten płyn i jest szczęśliwa a ja razem z nią, bo zniknęły moje problemy o których pisałam. Skóra jest wyciszona i przygotowana na dalsze czynności ;-)
Jak widzicie moja droga z płynem Sylveco nie była usłana różami, na początku była wielka fascynacja, rozczarowanie, potem postanowiłam dać mu jeszcze jedną szansę i jestem bardzo zadowolona. Piękna butelka, piękny zapach i faktycznie skuteczność sprawiły, ze chce więcej !!!
Nie poprzestanę na jednym opakowaniu, płyn łagodzi moją skórę więc będę do niego wracała, i planuje zakup innych kosmetyków marki Sylveco - ciekawe jak tam potoczy się historia ;-)
Płyn 200 ml - cena 16-18 zł.
Yasniable.